Sakrassaumis chodził po swoim zamku, czekając na Palpatine'a. Miał z nim porozmawiać o przyszłości Sithów i Imperium Galakytcznym, który zamierzał stworzyć. Kiedy wreszcie przyleciał Sakrassaumis otworzył drzwi. - Dzień dobry, kanclerzu. Bardzo mi miło cię gościć. - Dobrze. Przejdzmy do naszych spraw. I weszli do zamku. Poszli do sali tronowej. Gdy usiedli, Sakrassaumis powiedział: - No to możemy zacząć rozmowy. - Dlaczego nie zabiłeś tych Jedi na Naboo? - Ponieważ mam swoje powody. Jednym z nich jest chłopiec. Palpatine odrzekł: - Chłopiec? - Tak. Chłopiec, który był kiedyś niewolnikiem z Tatooine. Anakin Skywalker. Czuły na Moc. - Po co ci on? - Chcę przeciągnąć go na ciemną stronę. On jest Wybrańcem. - Ale czy Sithów nie jest za dużo? - Nie jest. Nie przejmuję się tą ,,Zasadą Dwóch". Skoro jednak obowiązuje, to możemy ją rozwiązać. Zgadzasz się? - Tak. Będziemy wreszcie mogli zapanować nad Galaktyką! - Zakon Sithów teraz się odradza, Lordzie Sideous! - A teraz o naszym Imperium! - Tak. Przemieniy Republikę w nie, gdy zniszczymy Jedi. - A co z ,,Gwiazdą Śmierci"? - Może posłużyć jako odwrócenie uwagi od ,,Grozy Niszczycielskiej". - A kiedy to wszystko zrobimy? - Za 11 lat. - A Jedi nic o tym nie wiedzą. - Oto początek kresu Republiki. Ciąg dalszy nastąpi... |
1510 bajtów • Około 2 minut czytania ┃ ← Poprzedni • Następny →